Jako dietetyk, niezwykle często słyszę usprawiedliwienia w stylu „to był fatalny czas na odchudzanie, bo… przecież były święta”! Rzeczywiście w polskiej kulturze świętowanie zwykle wiąże się z biesiadowaniem, czyli długotrwałym siedzeniem przy stole i spożywaniem ciężkostrawnych posiłków i trunków.
W tym względzie najtrudniejszym miesiącem jest grudzień i wcale nie chodzi tylko o dni świąteczne. Tak naprawdę cały grudzień obfituje w przedświąteczne spotkania organizowane w przedszkolu, szkole, pracy itp. Reklamy i promocje w sklepach kręcą się wokół jedzenia, które w sposób niekontrolowany gromadzimy na poczet wolnych dni, a potem kuszą nas swoją obecnością w długie, zimne wieczory. Kolejno przygotowywanie wszystkich wysokokalorycznych potraw wiąże się z ich próbowaniem, a po świętach trzeba opróżnić wciąż pełną lodówkę, aby się jak najmniej zmarnowało…
Statystycznie Polacy „w święta” tyją 2–5 kg. Nie jest to jednak tkanka tłuszczowa, gdyż metabolicznie po prostu nie ma możliwości, żeby aż tyle nagromadzić jej w ciągu trzech dni. To wzrost wagi powodowany zatrzymaniem wody w organizmie oraz resztkami jedzenia, których obciążony przewód pokarmowy nie zdążył wydalić. Większym problemem jest wzrost wagi obserwowany w ciągu całego okresu jesienno-zimowego.
Oto najczęstsze przyczyny i najważniejsze porady:
fot. 1
fot. 2
fot. 3
Zimą okazji do siedzenia przy stole jest więcej nie tylko z powodu świąt, ale też innych spotkań towarzyskich, mających umilić długie, szare wieczory. Jak wówczas nie dopuścić do przejedzenia?
Urszula Grzywacz
Dietetyk, SPZZLO Warszawa-Żoliborz
Copyrights 2024 | Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa Żoliborz-Bielany | Wszelkie Prawa Zastrzeżone. Kopiowanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie tych materiałow w całosci lub w części bez zgody właściciela jest zabronione i stanowi naruszenie praw autorskich.